Witaj na naszej stronie

klik - klik - to - klik - to - www - tam - tu - tu - klik
Zaufała GPS i przejechała 1450 km zamiast 80 23 stycznia 2013 Różności, Styl życia Dlaczego nie powinniśmy ślepo ufać nowoczesnym technologiom, które zostały stworzone po to, aby ułatwić nam życie? I dlaczego kierując samochodem ( i nie tylko) powinniśmy kierować się przede wszystkim własnym rozumem? Odpowiedzią na te pytania niech będzie historia 67 – letniej Belgijki, którą żyje dziś prawie cały świat. Sabine Moreau ma 67 lat i mieszka w Solre-sur-Sambre w Belgii. Kobieta postanowiła odebrać swoją przyjaciółkę z dworca kolejowego oddalonego od jej miejsca zamieszkania o 80 kilometrów. Niestety, nie znała drogi, dlatego też pilotaż zawierzyła nowoczesnym technologiom, a dokładniej ujmując GPS- owi. Droga miała zająć p., Sabine niespełna 2 godziny, jednak kierując się ślepo wskazówkami nawigacji trwała aż dwa dni i zakończyła się w stolicy Chorwacji- Zagrzebiu oddalonym o 1450 kilometrów od brukselskiego dworca. Przygodę pani Sabine opisuje portal internetowy theregister.co.uk., Gdzie możemy m.in. przeczytać relację samej zainteresowanej: „Byłam roztargniona i po prostu jechałam. Widziałam różne tablice przy drogach, najpierw po francusku, potem po niemiecku, a w końcu po chorwacku”. Dlaczego kobieta zorientowała się dopiero w Chorwacji, że coś jest nie w porządku? Belgijka tłumaczy to po prostu kosmicznym roztargnieniem. Dodajmy, że po drodze p. Sabine zaliczyła niewielką stłuczkę, zatrzymywała się na postoje, etc. W międzyczasie poszukiwała jej już belgijska policja zaalarmowana przez syna pani Sabine o zaginięciu matki. Na szczęście już następnego dnia kobieta wróciła do domu. Po tym całym zdarzeniu stanowczo stwierdziła, że już nigdy nie zaufa GPS, a w podróży kierować będzie się rzeczywistą drogą, a nie wirtualną mapką.Czytając ową historię, aż człowiek się zastanawia czy pomysł z granicami państwa był rzeczywiście bez sensu? Jak uruchomić samochód zimą? 8 lutego 2012 Różności, Styl życia Zima to trudny okres nie tylko dla kierowców, ale i dla ich pojazdów, szczególnie jeśli temperatura za oknem spada do -20 stopni Celsjusza. Często przy odpalaniu silnika można usłyszeć niepokojące rzężenia, niskie i powolne obroty lub… nie usłyszeć po prostu nic. Jak sobie poradzić w takiej sytuacji? W przypadku słabego akumulatora najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest odpalenie „na pożyczkę”. Niezbędne do tego są specjalne przewody rozruchowe, którymi podłączymy nasz akumulator do innego, sprawnego. Oba silniki muszą być wyłączone. Najpierw łączymy plusy – jako pierwszą podłączamy baterię naładowaną, potem naszą. Następnie minus (w tej samej kolejności) do minusa lub części silnika (łatwiejszy dostęp). Odpalamy sprawny pojazd, a po chwili drugi. Kable odłączamy w odwrotnej kolejności: najpierw minusy, potem plusy. Należy zachować ostrożność, aby żaden z przewodów nie zetknął się z karoserią pojazdu. Drugim sposobem jest tzw. odpalanie na pych. Metoda odradzana przez specjalistów, zwłaszcza w autach z silnikiem diesla. Może to doprowadzić do uszkodzenia katalizatora lub jednostki napędowej. Aby ruszyć w ten sposób, potrzebna jest pomoc – ktoś musi popchnąć auto. Przekręcamy kluczyk w stacyjce i wrzucamy drugi bieg. Gdy pojazd zacznie nabierać prędkości puszczamy pedał sprzęgła (niezbyt gwałtownie). Silnik powinien zapalić. Ostatni sposób na rozładowaną baterię trzeba zastosować co najmniej dzień przed wyjazdem. Osoby posiadające własny prostownik mogą naładować akumulator w garażu lub wymontować go i naładować w domu. Jest to najbezpieczniejsza metoda. Przed odpaleniem silnika prostownik trzeba bezwzględnie odłączyć. Jeśli powodem problemów z odpaleniem auta nie jest akumulator, może to być wina paliwa (w przypadku np. diesli). W oleju napędowym z powodu niskich temperatur mogła wytrącić się parafina. Wtedy już nie ma rady – trzeba czekać. Najlepiej jest wstawić auto do ciepłego garażu i poczekać kilka godzin. Jeśli nie ma wielkich mrozów, pomóc może grzanie świec żarowych (ogrzewa to komory spalania). W tym celu trzeba kilkakrotnie przekręcić kluczyk w stacyjce, ale bez odpalania pojazdu. Gdy już auto zadziała, pamiętaj o zatankowaniu zimowego paliwa, najlepiej „do pełna”.